Create Your First Project
Start adding your projects to your portfolio. Click on "Manage Projects" to get started
Historie, którymi się stajemy
Małgorzata Mirga-Tas
Warsaw Gallery Weekend, 1 października – 6 listopada 2020
Materiał zwany życiem. Sztuka Małgorzaty Mirgi-Tas.
Joanna Warsza
„Nie musi pani zawsze pisać o sobie »artystka romska«” – doradziła Małgorzacie Mirdze-Tas jedna z organizatorek dużej wystawy w Polsce. Ale dlaczego miałaby tego nie robić, skoro jej sztuka, wiedza, wrażliwość, działalność artystyczna i aktywistyczna osadzone są w kulturze i tożsamości polskich Romów, a przede wszystkim Romek? Jest to sztuka uwikłana społecznie, politycznie i, co najważniejsze, tworzona podmiotowo ze środka społeczności, która często jest tokenizowana i stygmatyzowana; to sztuka romsko-usytuowana parafrazując Donnę Haraway i ukute przez nią pojęcie situated knowledge. Cytowany powyżej, pozornie niewinny komentarz kuratorski, dobrotliwie sugerujący, by dla własnego dobra pozbawić się koloru etnicznego i związków skojarzeniowych z muzeum etnograficznym, otwiera lawinę ważnych pytań naszych czasów. Kto ma prawo mówić – i w czyim imieniu? Jak odwrócić mechanizmy wykluczenia i dyskryminacji? Jak relacje władzy mają się do kwestii reprezentacji? Jakie jest miejsce sztuki natywnej w kanonie sztuki współczesnej? Jak wygląda feminizm mniejszości w społeczności tradycyjnej? Czy akulturacja może przebiegać w dwie strony, a jeśli tak, to jak większość może uczyć się od mniejszości? Czy praca nad tożsamością, zwłaszcza tą zakorzenioną w doświadczeniach niesprawiedliwości, może być strategią afirmatywną i emancypacyjną raczej niż redukującą i zamykającą?
Mirga-Tas urodziła się w Zakopanem, skończyła wydział rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Mieszka na osiedlu romskim w Czarnej Górze na Pogórzu Karpackim, gdzie działa też jako edukatorka i aktywistka. Ma męża i dwóch synów, jest Romką, Polką i Europejką. Jej wibrujące, pełne ornamentów patchworki, rzeźby, parawany, kapliczki czy obrazy-kolaże często przedstawiają sceny z życia codziennego romskich osiedli. Widać na nich głównie kobiety, ich związki i sojusze, wspólnie wykonywane zajęcia. Często pojawiają się też dzieci i zwierzęta, rzadziej mężczyźni. Obrazy Mirgi-Tas powstają z fragmentów tkanin, poprzez, jak to sama określa, wrzucenie materiału w obraz. Wiele z fragmentów kolaży pochodzi z garderoby przedstawianych, bliskich jej osób, ze spódnic, chust czy koszul, naszytych na firany, zasłony, fragmenty pościeli czy szmat. „Mam tę sukienkę sprzedać, oddać komuś czy chcesz na obraz?” – pyta czasem matka artystki. Używany materiał jest dosłownym nośnikiem historii. Ważne są ślady życia i zużycia, kto i w jakich okolicznościach go przetarł. Na obrazie tkanina zyskuje nową energię i byt. Firany stają się podszewką i architekturą prac, a jednocześnie wizualną podstawą do snucia narracji feministycznych o barwnych ludziach i ich charakterach.
W ostatnich latach Mirga-Tas stworzyła wiele dzieł poświęconych ważnym w jej życiu kobietom, budując tym samym afektywne archiwum romskiej herstorii. Na tę kobiecą genealogię składają się kapliczki poświęcone krewnym: prababci Annie, babci Józefinie, ciotkom Helenie i Ibronie. Obraz Sisters przedstawia kolejne cztery kobiety. Pierwsza wiesza na sznurze bluzę ze wzorem z kart, druga wiąże w skupieniu kilometry warkoczy z lin, trzecia rozpościera niczym pościel tkaninę, na której szlak krawiecki wyszywa czwarta. Materiał staje się zasłoną, kurtyną, rozwieszonym praniem, latającym dywanem lub parawanem, a wszystko łączy się we wspólny kamuflaż, swoisty płaszcz ochronny. W instagramowym projekcie kuratorki Marii Lind, zatytułowanym 52proposalsforthe20s. można zobaczyć inspirujące Mirgę-Tas kobiety ze świata sztuki: Delaine Le Bas, artystkę i twórczynię mobilnej romskiej ambasady; Timeę Junghaus, kuratorkę i inicjatorkę pierwszego romskiego pawilonu na Biennale w Wenecji w 2007 roku; Teresę Mirgę, poetkę i pieśniarkę; Adelę Głowacką, działaczkę i liderkę Stowarzyszenia Romano Waśt, opiekunkę radomskiego cmentarza żydowskiego.
W swoich wczesnych formach organizacje kobiece w Skandynawii czy Rosji spotykały się podczas warsztatów tkackich czy klubów krawieckich, wykorzystując płaszczyk tradycyjnie kobiecych zajęć do przykrycia zaangażowania w politykę, działania emancypacyjnego i agitacyjnego. U Mirgi-Tas impuls do zmiany, do przeciwdziałania stygmatyzacji, pochodzi z afirmacji samej siebie, przez podkreślanie, wręcz performowanie swojej tożsamości, także w kontekście wykonywania „kobiecych czynności”, a nie przez jej odcinanie czy negowanie. To nie jest oceniający głos z zewnątrz, ale konstrukcja nowych, pozytywnych wzorców transnarodowej społeczności, czerpiąca z jej ornamentyki, kolorystyki czy historii.
W swojej formalnej eklektyczności prace Mirgi-Tas przywołują także koncepcję femmage, pojęcia stworzonego pod koniec lat siedemdziesiątych przez artystki amerykańskie, związane z drugą falą feminizmu, Miriam Schapiro i Melissę Meyer. Femmage jest mocno związany z hasłem „Prywatne jest polityczne”, z postulatami przywrócenia należnego miejsca kobietom-artystkom, których dzieła często firmowali swoimi nazwiskami mężczyźni oraz z apelami o zatarcie granic i asymetrii prestiżu pomiędzy tak zwaną sztuką natywną a profesjonalną. Femmage łączy kolaż, asemblaż, fotomontaż i podobne techniki, uprawiane tak w społecznościach tradycyjnych, jak i w sztuce współczesnej. Femmage Mirgi-Tas ma dodatkowo wymiar ekologiczny, wprowadzając w drugi obieg tkaniny lub materiały przeznaczone na straty.
Aktywistyczne ruchy #sayhername, #saytheirnames dążą do zbudowania świadomości istnienia systemowej przemocy wobec czarnoskórych ofiar brutalności policji w Stanach Zjednoczonych, kładąc nacisk na opowiadanie historii konkretnych osób, a nie traktowanie ich w kategorii statystyk. Mirga-Tas afirmuje krąg ważnych dla niej i jej społeczności kobiet, nazywając je i przedstawiając. Buduje wzorce, łącząc tradycyjne ornamenty, makatki i kapliczki z teoriami emancypacji. Nazywa się feministką i uprawia feminizm mniejszości, chociaż mówi, że wiele kobiet wokół niej traktuje ten termin podejrzliwie. Według badaczki Ethel C. Brooks, romski feminizm nie pragnie odciąć kobiet od pochodzenia i bagażu kulturowego, ale pracuje z kontekstem, na poziomie lokalnym i prywatnym, (często przez zmienianie podejścia mężczyzn do ról społecznych) a jednocześnie na poziomie strukturalnym. Ten ostatni często oznacza walkę z nacjonalizmem, patologią, rasizmem oraz krążącymi w społeczeństwie wizerunkami romskimi opartymi na mieszance fantazji i pogardy.
Z prac Mirgi-Tas wyłania się optymistyczna realistka, która na mechanizmy wykluczania oraz samo-wykluczenia odpowiada siostrzeństwem i internacjonalizmem. Jako język obalania stereotypów antycygańskich wybiera afirmację i budowanie wzorców pozytywnych poprzez sztukę, która jest odwrotnością eksplorowanej w mediach pornografii biedy i pokazywania ubogich, romskich osad. Feminizm prac i działalności aktywistycznej Mirgi-Tas wyrasta z podmiotowej emancypacyjnej opowieści, w której samo-stanowienie, zapis kobiecej genealogii, praktykowanie siostrzeństwa, osadzenie w romskiej tożsamości i kulturze są przede wszystkim ucieleśnionymi ideami, a później dopiero konceptami teoretycznymi. Podobne strategie realizowała między innymi Katarina Taikon, zwana „Martinem Luterem Kingiem Szwecji”, pisarka, aktywistka i aktorka, autorka książek dla dzieci o Katitzi, małej romskiej dziewczynce, w Szwecji prawie równie popularnej jak Pippi Pończoszanka.
Romowie są największą i najstarszą europejską mniejszością etniczną, w Polsce liczącą około trzydziestu tysięcy osób, pozbawioną tendencji państwotwórczych i roszczeń terytorialnych. Antyterytorialność, mobilność, postnacjonalizm, organizacja publicznych zgromadzeń, fantazja w architekturze – to tylko niektóre aspekty tej kultury, z których można by czerpać inspirację dla modeli demokratycznych. Wymagałoby to jednak przeobrażenia spojrzenia normatywnego, na wzór tego, które zachodzi właśnie w pracach Małgorzaty Mirgi-Tas.
Prace Mirgi-Tas zobaczyłam po raz pierwszy podczas Art Encounters Biennale w Timisoarze w rumuńskim regionie Banat. Kontekst polityczno-kulturowy, w którym to miało miejsce, wciąż żywy koncept Mitteleuropy i jej różnorodności etnicznej i kulturowej, sprawił, że ujrzałam twórczość artystki jako afirmatywny sprzeciw wobec opartej na homogeniczności narodowej retoryce Europy Środkowo-Wschodniej.
Osobiście nie lubię określać się jako polska kuratorka - jeśli już, jestem kuratorką pochodzącą z Polski - kraju, który na szczęście zamieszkuje coraz więcej nacji, niekoniecznie identyfikujących się jako Polki i Polacy. Jednak odczułam rodzaj dumy, widząc w Rumunii prace Mirgi-Tas jako romskiej i polskiej artystki. Dla niej te dwa przymiotniki są obróbką materiału międzykulturowej tożsamości.